About my life
28 czerwca 2019, 16:47
Może zacznę od przedstawienia się. Mój nickname to Lorens. I mam 25 lat, więc już nie taka młoda. Nie będę przedstawiała się po imieniu bo jest to niepotrzebne i wszystkie imiona osób które tu użyję będą zmienione. Założyłam tego bloga, by mieć gdzie opisywać to co się dzieje w moim życiu. Będzie to swego rodzaju dziennik/pamiętnik.
Jestem osobą bardzo uczucuiową i łatwowierną zarazem. Jestem ogólnie bardzo wielką hipokrytką i ogólnie duszę romantyczki, przez co zauroczenie przychodzi mi łatwo. I tak oto się stało.
Mam chłopaka, jestem z nim szczęśliwa, jednak uwielbiam być adorowana przez innych mężczyzn. Może dla niektórych osób to być nienormalne, że jak się posiada swoją drugą połówkę to powinno się jej trzymać. Trzymam się, jednak lubię jak faceci za mną szaleją. od początku tego roku poszłam do pewnej pracy, gdzie jest dużo osób zza granicy, a mianowicie z Ukrainy. Bardzo dobrze rozumieją po polsku, są bardzo sympatyczni. I takim oto sposobem poznałam pewnego faceta. jest o 4 lata starszy, ale przesympatyczny. Ma na imię Gregory. Polubiliśmy się ostatnio trochę bardziej. Dwa razy nawet byliśmy na piwie, jeszcze z Jego kolegą. Fantastycznie spędziłam czas. A zaczęło się od tego, że na naszym obiekcie gdzie pracuje przechodził on. Nie było go jakiś czas, bo był u siebie na Ukrainie i wrócił. Szłam korytarzem, to mnie "zgarnął" i przytulił. Dobrze było go widzieć. U nas w pracy są 3 obiekty. Ja pracuję na 1, on na 3. W bodaj zeszłym tygodniu poszliśmy na 3 obiekt na pomoc. Znów byl on. Znów przytulił. Tak zdarzało się kilka razy. Aż (i tu jest śmieszna sytuacja), pewnego dnia pomachałam mu na messengerze. Od razu spytał się o numer, no i koniec końców jak wspomnialam wcześniej umówiliśmy się na piwo po pracy. Na spotkaniu opowiadał, że z ów kolegą wymienionym również wyżej -nazwijmy go Benji. A więc. Gregory rozmawiał dzień wcześniej z Benjim, że może mnie gdzieś któregoś dnia wyciągnie. Gdy rano się obudził, zobaczył powiadomienie na messengerze i się lekko zdziwił. Śmieszna dość sytuacja. Spacerowaliśmy nad rzeką. Zadziwił mnie swoją bardzo wysoką kulturą osobistą. Pomagał mi zejść z górki -trzymając mnie za rękę. Koło rzeki robił to samo. Dbał o mnie bardzo. Benji za bardzo się nie wtrącał w nasze relacje, jednak mimo wszystko dużo się smialiśmy tego dnia. Odprowadzili mnie do domu i tak oto się dzień skończył.
2 dni później znów wyszliśmy razem i ogólnie trochę żaluję, bo Gregory się we mnie zauroczył. Wyznał mi to. Ok, też mi się podoba, ale nie mam zamiaru nic więcej próbować. Nawet na spotkaniu mnie w policzek cmoknął.
Jednak jak to mówią. Gdy jesteś w obecności nieodpowiedniego mężczyzny - tęsknisz za tym jedynym. I po drugim spotkaniu gdy wróciłam do domu miałam ogromną ochotę się przytulić do swojego chłopaka.
Jutro Gregory na miesiąć wyjeżdża za granicę i dzisiaj na drugiej przerwie śniadaniowej przyszedł do mnie na stołówkę i mnie wyciągnął. Przyszedł się pożegnać. Wyściskaliśmy się.. I obiecał, że będzie pisać.
To wszystko brzmi jak scenariusz z klasycznego filmu o miłości. Brakuje jeszcze happy endu, gdy dziewczyna rozstaje się z chłopakiem, by być z Gregorym, on wraca i żyją długo i szczęśliwie. Otóż nie tym razem.
Z jednej strony smutno mi, że Gregory wyjeżdża. Jak będę szła na pomoc na 3 obiekt, to będę ciągle o nim pamiętać, jednak z niecierpliwością wyczekiwać powrotu, a z drugiej strony się cieszę, bo nie chce by mój chłopak był o niego zazdrosny, gdy ja traktuję go tylko i wyłącznie jako kolegę. Nie wiem jak będzie między nami, gdy nie będę w związku. Jednak póki co jestem i jestem bardzo szczęśliwa i nigdy go nie zdradzę, jednak "jara" mnie to, że ów Gregory o mnie ubiega.
To by był koniec dzisiejszej historii. Miało być w skrócie a wyszła epopeja.
Dodaj komentarz